"Nie dzisiaj Panie prezesie"
Było już późne popołudnie. Przez okna wpadały ostatnie promienie zachodzącego letniego słońca.
-
Och diabli wzięliby to! -krzyknęła Kornelia upuszczając czerwoną
kopertę z ważnymi dokumentami dla prezesa Szczaka. Tak ważnymi, że gdyby
zgubiła któryś z nich to pewnie przez miesiąc musiałaby za karę pełnić
obowiązki jego osobistej asystentki.
-
Blee! -wykrzywiła się na myśł o sam na sam z Panem Szczakiem. Schyliła
się przytrzymując swoją ciut przykrótką spódniczkę spod, której
momentami wyłaniały się krągłe pośladki skąpo okryte satynową bielizną i
szybko pozbierała papiery, pilnując aby nie brakował ani jednej strony.
Bała
się wejść do biura, przeczuwała, że może zostać tam na dłużej. W końcu
na całym ósmym piętrze przebywała jedynie Ona i jej szef.
Puk,
puk! - Witam Panie prezesie, proszę przejrzeć dokumenty i podpisać je.
To nowe projekty. Starszy Pan spojrzał na nią i wstał. Jego członek rósł
próbując wydostać się z rozporka. Podszedł do dziewczyny i pchnął ją
na sofę stojącą w gościnnej części biura.
- Proszę, nie dzisiaj. Ja nie chcę! -krzyczała czując, że zaraz się rozpłacze
-
Ciii. -wyszeptał Szczak przykładając jej palec do ust - Dzisiaj będzie
inaczej, dokładniej i mocniej! Zsunął z jej falujących bioder
spódniczkę, jednocześnie sprawnym ruchem zdjął stanik odsłaniając piękną
górzystą posiadłość.
- Nie opieraj się, spójrz Twoje ciało prosi się o zniewolenie!
Silną
dłonią ujął jej pierś i nieco natarczywie językiem pieścił jej sutki.
Drugą ręką popłyną w dół. Kiedy Kornelia próbowała wyrwać się, ten
jednym szybkim i mocnym ruchem złapał ją i rzucił na podłogę.
- Teraz już mi nie uciekniesz! Podnieciłaś mnie jeszcze bardziej!
Wędrował
ustami między jej piersiami, talią, pośladkami aż zatrzymał się w
dolinie rozkoszy doprowadzając swoją niewolnicę do ekstazy. Wtedy
przyjął pozycję 69 i otwierając zaciśnięte usta dziewczyny pozwolił jej
poczuć smak męskości jednocześnie doprowadzając ją do orgazmu. Wtedy
zdecydował się posiąść ją całą.
Była
wilgotna, gorąca i tak bardzo spragniona. Natarł na nią swoim penisem.
Objęła go smukłymi udami i poddała się ruchom, coraz szybszym!
Mocniejszym! Gwałtowniejszym! Wszedł w Nią jeszcze raz i jeszcze raz i
jeszcze i jeszcze... aż napinając swoje już naprężone mięśnie trysnął i
opadł na jej wijące się z boskiej rozkoszy ciało.
Ostatkiem sił Kornelia chciała powiedzieć, że to już więcej nie powtórzy się -To było...
-
Tak to było i będzie nadal moja piękna i płochliwa dzikusko! -oznajmił
po czym pocałował ją tak namiętnie, że zapomniała już jak bardzo bała
się wejść dzisiaj do biura prezesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz