.

24 kwietnia 2016

Po pracy w pracy 4

"Ciemny zaułek"

  Słońce już dawno zaszło i zaczynał świecić księżyc, kiedy Kornelia zorientowała się, że jest już tak późno.
- Co ja poradzę, że tak lubię swoją pracę. Z resztą przecież nie pierwszy raz będę wracała sama, wieczorem do domu.
Wyszła z biura i zeszła schodami na sam dół ośmiopiętrowca.
- No dziewczyno tym razem przesadziłaś! -powiedziała sama do siebie gładząc się po łydkach
Wieczór był ciepły i spokojny, więc postanowiła pójść przez park i nowe osiedle, które jeszcze nadal było modernizowane. Jej firma tzn "Szczak Architekt" miała swój udział w projekcie, więc lubiła tędy przechodzić. Rajcował ją widok potężnych bloków rosnących niczym penisy.
Przeszła przez park i dotarła do osiedla.
- Co jest? Nie ma prądu?
Uliczki osiedlowe spowiła ciemność. W prawdzie był wieczór i ciemno było wszędzie ale kilkadziesiąt metrów wcześniej świeciły się wszystkie latarnie a tu ani jedna.
- No trudno, nie będę się już wracała. Przecież nic mi się nie stanie. -pocieszała się na głos a w duchu prosiła Boga, żeby ktoś tędy przechodził. Ktokolwiek, aby tylko nie była sama.
- Halo, gdzie się tak spieszysz? -usłyszała męski głos
Bała się zatrzymać a tym bardziej odpowiedzieć. Nagle poczuła szarpnięcie. Zamknęła oczy i próbowała krzyczeć jednak miała zakryte usta dłonią mężczyzny. Napastnik wciągnął ją w mały zaułek. Szarpnął tak gwałtownie, że wypadła jej torebka, którą ściskała mocno w dłoniach.
Wysoki, szczupły ale niesamowicie silny mężczyzna pogłaskał ją po twarzy. Zdjął jej majtki i wyciągnął z bluzki piersi, sutki sterczały jak dwie antenki. Zaczął je lizać i ssać.
- Teraz już nie musisz się spieszyć! Pobawimy się, bardzo powoli. -powiedział i zagwizdał.
Po chwili dołączyło do niego dwóch kolegów, którzy z wywieszonymi fiutami zbliżali się do Kornelii, mówiąc okropne rzeczy.
Coś dziwnego zaczęło dziać się z ciałem dziewczyny. Przecież zaraz miała zostać zgwałcona, powinna bać się i prosić o litość ale nie! Poczuła podniecenie i ogromną rządzę. Przyjrzał się napastnikom. Byli w różnym wieku i o różnej budowie ciała za to wszyscy napaleni i silni jak żubry.  Jednak co ją zszokowało, to fakt, że jednym z nich był jej szef, Konstanty Szczak!
Zaciągnęli Kornelię do małego pomieszczenia, do którego wejście było ukrywane. Z sufitu zwisały  liny, którymi związali dziewczynę w taki sposób aby wisiała w powietrzu a Oni mieli swobodny dostęp do każdego otworku w jej ciele. Czuła się dziwnie. Jeszcze nigdy nie robiła tego z trzema facetami na raz, w dodatku w takiej pozycji.
Zbliżyli się do niej eksponując swoje męskości.
- Gdzie chcesz nas najpierw? -spytał jeden z nich
- Ja..
Nie dokończyła. Kostek nie wytrzymał i wsadził jej całego penisa do ust. Koledzy nie czekali już dłużej. Jeden usiadł pod nią i wepchał swojego twardego i żylastego fiuta w jej wilgotną pochwę  zaczekał, aż drugi włoży jej w tyłek i zaczęli równo a później na przemian szturchać ją, wsuwając penisy do samego końca.
- Jej tyłeczek jest taki ciasny! -krzyknął i trysnął w środku
Wyjął ociekającego nasieniem fallusa i zamienił się miejscami z Kostkiem. Dziewczyna mogła na chwilę złapać oddech po czym ponownie jej buzia była zajęta ssaniem. Nagle poczuła jak jej podbrzusze robi się gorące. Kolejny wytrysk. Jednak ten zawodnik  po wszystkim wymiękł.
- Cienki jesteś. -pomyślała
Pan Szczak zajmował się teraz jej obiema dziurkami. Pchał w jej tyłek mocno, jakby chciał udowodnić kto tu rządzi a palcami penetrował jej gorącą cipkę.
Kostek nie pozwolił dotykać jej więcej, nawet temu, który jako drugi mógł włożyć jej druta do ust.
- Idźcie na łowy! -powiedział
Wyjął z kieszeni marynarki wiszącej na oparciu starego drewnianego krzesła wibrator.
- Teraz pokażesz mi jaka jesteś na prawdę!
Bzzz -urządzonko wydało cichy dzwięk.
Ciało Kornelii opętała niezwykła moc. Drżała i krzyczała z podniecenia. Prosiła aby zajął się nią, aby nie pozwalał jej już dłużej czekać!
Rozbujał delikatnie linę, na której wisiała dziewczyna. Jej piersi bujały się pod wpływem ruchów liny.
Wysunął język i przysuwając do twarzy raz po raz zagłębiał go w gorącym i soczystym otworku. 
Jęczała nie mogąc doczekać się głębokiego wejścia!
Zatrzymał linę i delikatnie wsunął w nią wibrator, który teraz wibrował na najwyższych obrotach.
- O tak! Szybciej, szybciej...! -zawołała
Konstanty przyglądał się jak Kornelia wije się pod wpływem fali uniesienia. Jego stojący na baczność członek ociekał, niczym wygłodzony zwierz oblizujący się na widok smacznego kąska.
- Wejdź, wejdź we mnie! -wołała zdyszana Kornelia
Jakby na rozkaz Pani, natarł na nią i nie czekają na nic, nie wyciągnąwszy wibratora wpychał się, coraz głębiej i głębiej i głębiej...nachalniej i agresywniej. Nie mógł już wytrzymać. Jej ciało wołało do niego ale nie chciało jeszcze końca. Nachylił się i zassał jej dzyndzla. Trzymał go tak w ustach cały czas muskając językiem. W reszcie wyciągnął z niej wibrator, otworzył usta i znowu wbił się w nią. Wykonując tak gwałtowne ruchy, jakby próbował wypłynąć na powierzchnię, zerwał linę i nabijając dziewczynę na pal spuścił swoją duszę we wnętrze jej ciała.
Przechodząca tamtędy kobieta, zauważyła torebkę leżącą na chodniku. Schyliła się po nią i w tym momencie została złapana i wciągnięta w ciemny zaułek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz